Bohaterem dzisiejszego testu jest nie wyświetlacz, nie projektor, nie żaden monitor, a… ekran projekcyjny i to
nie byle jaki. Pod lupę biorę MagicScreen Future, a więc produkt, który wzbudził ostatnimi czasy nie lada
kontrowersje na portalach internetowych. Rzekomo zapewnia tak dobrą czerń, że jest w stanie z powodzeniem
zastąpić na stałe telewizor w salonie. Rzekomo z taniego projektora potrafi wyciągnąć znacznie lepszy obraz. Te
„rzekomości” znajdują pokrycie w opiniach pierwszych nabywców. Czy jednak „magiczny” ekran faktycznie może
czynić magię? Zaraz się przekonamy
Choć niektórzy mogą się ze mną w tym sprzeczać, to nie wydaje mi się, aby na tym świecie istniała prawdziwa
magia. Zjawiska zachodzące zarówno w mikro jak i makro skali dają się definiować rozmaitymi prawami fizyki
klasycznej czy też kwantowej. W przypadku dzisiejszego testu zatrzymamy się przy tej pierwszej i pokażę wam jak
kilka prostych praw fizyki światła daje efekt, który w istocie może wydawać się magiczny. Dopiero po tym
solidnym wstępie teoretycznym przejdziemy do pokazywania samej sprawności ekranu w różnych zastosowaniach.
Chciałbym wyjaśnić przede wszystkim czym jest:
- Gain ekranu
- Kąt widzenia ekranu
- Ekran matowy, ekran błyszczący
- Ekran szary, ekran biały
Zrozumienie tych elementów budzi niemały problem, tym bardziej, że producenci biorą bardzo często powyższe
wartości i oznaczenia „z sufitu” wprowadzając jeszcze większy zamęt. Zacznijmy zatem od początku…
Ekran projekcyjny ma za zadnie odbijać światło projektora tak, by powstał na nim obraz. Oznacza to mniej więcej
tyle, że musi być to odbicie rozproszone. Zasadniczo wyróżniamy dwa typy odbicia światła:
- Lustrzane
- Rozproszone
Rozproszone odbicie (w idealnym przypadku) to takie, w którym promień światła rozprasza się
równomiernie we wszystkie strony dając tym samym wrażenie takiej samej jasności, bez względu na to pod jakim
kątem obserwujemy materiał. Przy odbiciu lustrzanym zaś (znowu w idealnym przypadku) wiązka światła odbija się
symetrycznie do tzw. wektora normalnego, czyli prostej prostopadłej do powierzchni. W uproszczeniu, dokładnie
tak jak od lustra.
Im bardziej rozpraszającą naturę ma tkanina, tym bardziej wydaje się matowa, a im
bardziej odbija w sposób lustrzany, tym bardziej wydaje się błyszcząca.
Na schemacie zaznaczyłem jeszcze trzeci typ odbicia światła, tzw. retro-refleksyjny. Przy
tym typie odbicia światło wraca równolegle do wiązki padającej, aczkolwiek jest przesunięte o pewien dystans. Tą
formę odbicia możemy spotkać na przykład na przydrożnych znakach, które bardzo dobrze doświetla nawet słaba
wiązka światła. Prawda? W przypadku ekranów projekcyjnych wykonuje się czasem tkaniny z mikro soczewkami, które
są retro-refleksyjne, jednak mają one zastosowanie jedynie przy tylnej projekcji. Ekran MagicScreen jest jednak
produktem do klasycznej przedniej projekcji (czyli projektor z tej samej strony ekranu co widz), zatem trzecie
prawo odbicia nie jest w jego przypadku istotne.
Jak wspomniałem, aby ekran projekcyjny działał, musi mieć naturę rozpraszającą światło.
Gdyby odbijał w sposób całkowicie lustrzany (czyli był po prostu lustrem) obraz nie mógłby na nim powstać,
ponieważ do oczu widza nie docierałoby światło z każdego piksela (bo oko z różnymi miejscami na ekranie tworzy
inny kąt). Oczywiście nie znaczy to, że ekran musi być w 100% matowy (tj. w 100% rozpraszający światło). Tutaj
dochodzimy do pierwszego istotnego punktu. Natura każdego ekranu może być gdzieś pomiędzy powłoką błyszczącą
(odbicie lustrzane), a matową (odbicie rozproszone). Dochodzimy teraz powoli do zagadnienia parametru „Gain”…
Gain ekranu wyraża jego jasność w stosunku do materiału referencyjnego. Tym referencyjnym
materiałem jest przeważnie tablica wykonana z węglanu magnezu, dwutlenku tytanu, lub siarczanu baru.
Referencyjne materiały są idealnie matowe, a co za tym idzie w każdym kierunku emitują taką samą ilość światła.
Istotnym jest, że Gain jest zawsze mierzony prostopadle do ekranu, w momencie gdy światło z projektora pada
również prostopadle. Oznacza to mniej więcej tyle, że ekrany o tych samych Gain’ach odbijają tyle samo światła w
osi projektora. Nie oznacza jednak, że odbijają tyle samo pod innymi kątami! Ten fakt powoduje najwięcej
nieporozumień. Ekran nie ma przecież możliwości by fizycznie wzmocnić światło projektora. Może jednak,
kolokwialnie mówiąc, wzmocnić odbicie w danym kierunku (konkretnie w kierunku odbicia lustrzanego – jak na rys.
2), zabierając z pozostałych. Tak się właśnie stanie jeśli będzie błyszczący.
Tak zmierzona i podana jasność, wyrażona jako Gain niestety niewiele mówi o tkaninie. Choć
można powiedzieć, jednoznacznie, że ekran o Gain’ie wyższym od 1.0 z pewnością jest w pewnym stopniu
błyszczący, bowiem nie jest możliwe wzmocnienie światła bez osłabienia go pod innymi kątami, a oczywistym jest,
że „zabierając” z różnych kątów i kierując do widza uzyskamy wyższą jasność, a co za tym idzie wyższy gain.
Z samego gainu nie można jednak wywnioskować jak mocno błyszcząca jest tkanina. Ba, nie
można nawet stwierdzić, czy ekran scharakteryzowany jako Gain 1.0 jest matowy, czy może bardzo mocno połyskuje.
Dlaczego? Wyobraźmy sobie dwa ekrany określone jako gain 1.0. Jeden z nich jest idealnie matową, białą
powierzchnią. Drugi jest jednak szarą, błyszczącą tkaniną. W osi padania światła odbija przez to tyle samo co
ekran biały (mimo, że wygląda na szary), natomiast pod kątami znacznie mniej, więc przesuwający się obserwator
widzi szybko, że pod kątem jasność spada.
By więc lepiej sprecyzować dany ekran należałoby wprowadzić drugi parametr – stopień
całkowitego odbicia światła (we wszystkich kierunkach), zwany fachowo uśrednioną reflektancją. To ten parametr
określa faktycznie, czy ekran wydaje nam się szary, ciemnoszary, jasnoszary, czy biały. Gdy patrzymy na tkaninę,
nawet taką błyszczącą, która w osi jest jaśniejsza niż alternatywna, to i tak określimy ją mianem szarej, jeśli
jej średnia reflektancja jest obniżona.
W praktyce to nie gain (ilość odbitego światła w osi), a średnia reflektancja (ilość
odbitego światła we wszystkich kierunkach) decyduje, czy ekran wydaje się szary, czy biały.
Niestety producenci dalecy są od podawania takiego parametru. Czasami znajdziemy jednak
pochodną reflektacji i gain’u, zwaną kątami widzenia ekranu. Parametr ten określa nam pod jakim kątem względem
osi padania światła z projektora, jego jasność spadnie o 50%. Czytelnicy, o ścisłych umysłach, pewnie wysnuli
już z powyższego wnioski – im szerszy kąt widzenia tym bardziej matowa tkanina, a co za tym idzie tym bardziej
średnia reflektancja zbliżona jest do gain’u (całość odbitego światła jest zbliżona do ilości odbitej w osi).
Węższy kąt widzenia oznacza, że tkanina połyskuje, a więc odbicie w osi (gain) jest wyższe niż średnia
wszystkich kierunków (średnia reflektancja). Tu napotykamy jednak na kolejny problem. Przy odpowiednio matowej
tkaninie jasność światła nie spadnie nigdy do 50%, a więc nie będzie się dało określić kąta widzenia. Dlatego
też producenci często podają znowu liczby z sufitu..
Do zapamiętania na dziś…
Cały powyższy tekst napisałem po to, aby czytelnik
miał świadomość jak działa ekran projekcyjny i jak może wpływać na światło projektora. Jak widzicie tkaniny mogą
być błyszczące, lub matowe i kierować przez to więcej światła w daną stronę, a jednocześnie ograniczać jego
ilość przez obniżoną średnią reflektancję. Ponieważ ze specyfikacji nie wynika jednoznacznie jaka jest dana
tkanina, sugeruję zawsze montować ekran tak by znaleźć się jak najbliżej osi. Jak na poniższym schemacie.
Właściwie cały test to opis budowy i zasady działania ekranu MagicScreen dlatego w tym
rozdziale możecie zobaczyć wygląd ekranu oraz dodatki jakie umieścił producent w tej wersji. Sam ekran jest
dobrze wykonany i spasowany. Otoczony jest dość wąską, aluminiową ramką. Jest to bardzo stylowe i nowoczesne
rozwiązanie. Tak wąska rama bardzo dobrze prezentuje się gdy ekran wisi na ścianie. Z tyłu mamy uchwyty
montażowe oraz dodatek w postaci ledów. Dzięki temu za ekranem podczas oglądania filmów, użytkownik może
zastosować podobne rozwiązanie jak w przypadku produktów Philips czyli coś w stylu systemu ambilight. O ile w
przypadku telewizora daje to efekt pozytywny z powodu efektu bartelsona brenmana (wzrost postrzeganego kontrastu
gdy obiekt znajduje się na jasnym tle) o tyle w przypadku ekranu projekcyjnego efekt może być zarówno pozytywny
jak i negatywny. W końcu aranżując pomieszczenie do projekcji, staramy się robić wszystko by zniwelować efekt
odbijania światła w czerń ekranu. Być może takie podświetlenie da pozytywny efekt przy niskich modelach
projektorów z niskim kontrastem. Jednak przy lepszych konstrukcjach nie wpłynie to zapewne pozytywnie na czerń.
Czytelnikom, którzy przebrnęli ze zrozumieniem przez powyższy tekst mogę napisać jednym
zdaniem: ekran Future G10C10 to materiał o znacznie obniżonej reflektancji i podwyższonym gain’ie do wartości
ok. 1,3. Prostszym językiem jest to szary błyszczący ekran. Jego działanie można by opisać takim schematem:
Skąd zatem jego wspaniała skuteczność?
Aby rozmawiać o skuteczności musimy najpierw
powiedzieć sobie co jest największym „zabijaczem” kontrastu przy projekcji. Jest nim otoczenie. Wystarczy tylko
spojrzeć na to jak drastycznie spada kontrast, gdy na ekranie ciemne elementy przeplatają się z jasnymi:
W przypadku JVC RS500 z którego pochodzą powyższe dane, różnica w kontraście wynosi aż
200x! Oczywiście nie całość tego spadku następuje przez odbicia od ścian, jednak jest to większość i to w naszej
całkowicie zaadaptowanej redakcji, gdzie całe otoczenie jest czarne. Zastanówmy się teraz jak wygląda typowe
miejsce instalacji projektora.
Na powyższym zdjęciu widzicie salon Gmera, który może robić za przykład pomieszczenia o
słabej adaptacji. Takiej jaką ma zapewne większość użytkowników. Zobaczmy teraz, bez omawiania jeszcze teorii
jak wygląda w takim pomieszczeniu ekran referencyjny biały matowy, w konfrontacji z MagicScreen Future:
Na powyższym zdjęciu widzicie zdjęcie wykonane w dzień, gdy wpada duża ilość światła z
bocznych okien. W takich warunkach projekcja na białym ekranie zwyczajnie nie ma sensu, ponieważ obraz ma zbyt
niski kontrast i jest całkowicie wypłowiały. Magic Screen Future mógłby jednak z powodzeniem zastąpić telewizor,
bo obraz na nim pozostaje kontrastowy. Nie omieszkałem oczywiście zmierzyć kontrastu:
Zwróćcie uwagę na to, że biel (na twarzy aktora) jest jaśniejsza na ekranie MS, przy
jednocześnie znacznie ciemniejszej czerni.
Tu z kolei porównanie do ekranu matowego szarego, czyli produktu najczęściej polecanego
przez różne salony AV do nasłonecznionych pomieszczeń, a także do wnętrz, które nie są zaadaptowane (i w których
odbicia pogarszają kontrast). Jak widzicie różnica pomiędzy sprawnością ekranu MagicScreen Future (lustrzanego,
szarego) w stosunku do Adeo Reference Gray (rozpraszającego, szarego) jest wręcz masakryczna! Z pozycji widowni
MS oferuje zarówno dużo jaśniejszą biel, jak i dużo głębszą czerń. Innymi słowy dużo lepszą dynamikę i kontrast
obrazu.
Wbrew pozorom szary matowy ekran, w porównaniu do białego matowego ekranu nie przynosi aż
tak dużej poprawy. Jednak przynosi ją lustrzany MS. Spójrzcie na resztę zdjęć. Przypominam, że cały czas
testujemy w warunkach, gdy światło słoneczne pada z boku.
Fenomen działania tego ekranu bierze się z jego częściowo-lustrzanej natury odbicia. Na
poniższym zdjęciu wyrysowałem mniej-więcej wektor padania i odbicia światła, które wpada przez duże okna z lewej
strony ekranów.
Matowy ekran Adeo rozprasza światło we wszystkich kierunkach równomiernie, a zatem światło
boczne kieruje w znacznej mierze do widza. Przez to czerń staje się szara, a obraz płaski i nieatrakcyjny. Na MS
z kolei, większość światła odbija się w kierunku wektora, a zatem w przeciwległą ścianę zamiast do widza! Z tego
właśnie powodu światło zza okien nie powoduje dużego osłabienia czerni i obraz nadal wygląda bardzo dobrze. Dla
lepszego zrozumienia tej sytuacji zrobiłem jeszcze dwa zdjęcia. Z prawej strony:
Tu jak widzicie różnica w czerni między ekranami nieco się zmniejszyła, a to dlatego, że
stanęliśmy zgodnie z wektorem odbicia lustrzanego, czyli całe światło z okna odbiło się w naszym kierunku. To
oczywiście w ramach ciekawostki, ponieważ nikt nie ogląda w takiej pozycji. Przykład jednak uzmysławia bardzo
ważną rzecz: ekran Magic Screen Future robi świetną robotę, gdy okna w naszym pomieszczeniu znajdują się po
bokach. Gdyby okna znajdowały się naprzeciw ekranu to efekt wow byłby znacznie mniejszy, bowiem światło zamiast
kierować się gdzieś w bok, kierowałoby się z powrotem do widza.
Z lewej strony różnica między ekranami powiększa się jeszcze bardziej, ponieważ znajdujemy
się jeszcze dalej od wektora odbicia lustrzanego, widać też drugi fenomen – z tej strony ekran szary matowy
wygląda na jaśniejszy, a to dlatego, że stoimy też po drugiej stronie wektora odbicia światła projektora
(projektor świeci w prawo a my stoimy z lewej).
Po zmroku, w naszym zwykłym salonie różnica jest nadal
bardzo
duża na korzyść ekranu MS, przede wszystkim dlatego, że wyklucza on (nie odbija w stronę widowni) światła z
sufitu i ścian, znajdujących się w pobliżu ekranu. Wektory padania światła z tych stron skierowane są gdzieś na
sąsiednie ściany, a nie w stronę widza. W myśl tej zasady, im bliżej ekranu znajdują się jasne elementy
otoczenia, tym lepiej ekran MS je wyklucza. Z odbiciami z przykładowej białej ściany znajdującej się naprzeciwko
ekranu (za widownią) niewiele jest w stanie zrobić, ponieważ odbicia następują pod ostrymi kątami, skierowanym z
powrotem w stronę audiencji, natomiast z pozostałych ścian są znacznie zredukowane no i efekt widać od razu na
zdjęciu.
Podsumowując zatem, specjalizowany ekran lustrzany i dodatkowo przyciemniony, jakim właśnie
jest Magic Screen Future, robi ogromną różnicę gdy:
- światło zewnętrzne pada z boku, a nie z przodu
-
nasze
pomieszczenie jest niezaadaptowane, szczególnie w pobliżu ekranu
Na koniec pozostawiłem część testu,
która
ciekawiła mnie najbardziej – jak dużą różnicę jest w stanie zrobić ekran o tej budowie w całkowicie
zaadaptowanym środowisku jakim jest nasza redakcja. Spójrzcie sami!
Jak widzicie różnica nie jest na poziomie przepaści, jaka miała miejsce w zwykłym salonie,
jednak nadal czerń na ekranie MS jest zauważalnie lepsza. To wciąż sprawa odbić z otoczenia, które występują,
pomimo czarnych ścian (farba w naszej redakcji to RAL9005). Na zdjęciu widać, że snop światła odbity od ekranu
powoduje rozjaśnienie ściany, a więc odbicia od niej wracają z powrotem do ekranu. O ile więc nie macie
pomieszczenia kinowego wykończonego czarnym aksamitem, to ekran Magic Screen jest nadal sensownym wyborem w celu
podniesienia kontrastu, a co za tym idzie głębi i plastyki obrazu
Czytając o tak dobrej sprawności ekranu w niektórych aplikacjach, naturalnie nasuwa się
myśl, czy produkt ma jakieś wady. Generalnie są dwie gorsze strony, w stosunku do ekranów matowych, jednak nie
nazwałbym ich wadami. One po prostu wynikają z natury działania ekranu, o czym dokładnie napisałem we wstępie.
Rozmawiamy tutaj o powierzchni, która cechuje się w pewnym stopniu odbiciem lustrzanym, a jak łatwo sobie
uświadomić światło padające z projektora dociera do niej pod różnymi kątami. Jeśli zamontujemy projektor w
optymalnym miejscu (jak na rysunku 3) to światło ze środka ekranu spotka się z naszymi oczami w linii odbicia
lustrzanego. Brzegi ekranu jednak się z nią miną o kilka lub nawet kilkadziesiąt stopni (w zależności od
rozmiaru ekranu i odległości widza). Spadek jasności na brzegach będzie więc nieunikniony.
Tak wyglądało to w naszej redakcji na białej planszy. Jak widzicie ekran matowy jest w
miarę równomiernie doświetlony, podczas gdy na MS widać, że brzegi są ciemniejsze. Z tej samej przyczyny możemy
czasami dostrzec zjawisko zwane hot-spotami, czyli jaśniejszymi obszarami na ekranie. Mogą się one pojawić
szczególnie gdy umiejscowimy projektor w nieoptymalnym miejscu, lub gdy przesuniemy się na sam brzeg ekranu
(albo i dalej). Wtedy najjaśniejszy punkt przesunie się razem z naszym wzrokiem. Poniższe zdjęcie obrazuje to
zjawisko:
Czy zatem dysproporcje jasności są realnym argumentem na korzyść ekranu matowego i na
niekorzyść ekranu MagicScreen? Tak i nie. Ludzki wzrok jest bardzo tolerancyjny dla tego typu zjawisk. Gdy
jasność spada płynnie, a nie skokowo, to różnice mogą być niezauważalne nawet jeśli dysproporcja luminancji
wynosi 50%. Dodatkowym czynnikiem zmniejszającym widoczność zjawiska jest fakt, że sceny w filmach są
zróżnicowane. Nikt nie ogląda przecież białej planszy, którą sfotografowałem Wam na zdjęciu powyżej. Wobec tego
nie martwiłbym się o hotspoty pod warunkiem, że zamontujemy projektor w sposób optymalny (rys. 3), oraz gdy nie
używamy projektora typu short-throw. Projektory o tej konstrukcji mają już własne problemy z dystrybucją
światła, a ponadto ich bliska pozycja powoduje, że powstają bardziej rozwarte kąty z brzegami ekranu. W takich
sytuacjach jest ryzyko, że będziemy widzieli hot spot. W innych sytuacjach możemy śmiało wybrać ekran
„lustrzany” – MagicScreen Future i cieszyć się wyższym kontrastem
Ale wspomniałem przecież o dwóch gorszych stronach natury ekranu prawda? Druga z nich to
struktura. Ekran lustrzany musi połyskiwać, by zapewniać odpowiednie odbicie światła. Z tego względu jego
struktura nie wydaje się tak gładka…. Trudno to opisać słowami, więc nie będę tego robił tym bardziej, że ekran
Future jest pod tym względem naprawdę mocno dopracowany i rzekłbym, że kwestia struktury nie jest tutaj
problemem. Spójrzcie sami. Na zbliżeniu prawie bez różnicy w stosunku do Reference White.
Bardzo ciekawe jest za to porównanie do ekranu Adeo Helios Gray, bowiem seria Helios
wykorzystuje dokładnie tą samą metodę odbicia światła (częściowo lustrzane + przyciemniona powierzchnia) i
postanowiłem je zrobić właśnie w momencie pisania o strukturze, bo to ona głównie odróżnia te dwa ekrany od
siebie:
Na tym zdjęciu dokładnie widać co miałem na myśli pisząc poprzednie akapity. Na próbce Adeo
widać dokładnie „grube ziarno”, które powoduje trochę dziwny wygląd powierzchni podczas oglądania filmu.
MagicScreen jednak jest znacznie, znacznie lepszy pod tym względem. Jest to zarazem jedyny istotny element
odróżniający oba ekrany. Zarówno Adeo Helios jak i MagicScreen Future oferuje podobną geometrię odbicia, gain i
średnią reflektancję (być może Adeo jest o kilka procent ciemniejszy), a co za tym idzie walory obrazu takie jak
czerń, kontrast, czy plastyka, są na nich podobne. Struktura ekranu jest jednak jednym z elementów za które
zdecydowanie warto dopłacić do ekranu MS. Osobiście znam kilka przypadków osób, które sprzedały Heliosa właśnie
z tego powodu.
Tą kwestię postanowiłem omówić w osobnym akapicie, bowiem na forum przewija się
zdecydowanie zbyt dużo opinii jakoby na szarym ekranie barwy stawały się mnie nasycone, mniej żywe, czy ogólnie
gorsze. Trzeba zdementować te plotki. Nie ma takiej zależności. Różnice w barwach możemy postrzegać jedynie
przez fakt, że na jednym ekranie obraz jest jaśniejszy, a na drugim ciemniejszy, a przez tzw. efekt Hunta
jaśniejsze barwy wydają się bardziej nasycone. Może tu też odgrywać rolę efekt Stevensa, który opisuje zjawisko
wzrostu postrzeganego kontrastu wraz ze wzrostem jasności. Te akademickie rozważania nie mają jednak sensu,
ponieważ my nie dążymy przecież do uzyskania jak najwyższej jasności na ekranie. Powyżej pewnego progu projekcja
staje się męcząca dla wzroku, dlatego ogólną wytyczną jest skalibrowanie systemu do jasności 48cd/m2 dla bieli.
Mimo to zawsze jaśniejszy ekran, w bezpośredniej konfrontacji będzie wydawał się atrakcyjniejszy (podobnie jak
telewizor). Nie ma zatem sensu w takich porównaniach. O ile na szarym ekranie jesteśmy w stanie uzyskać
odpowiednią jasność to nie wpłynie to negatywnie na kolory.
Może jednak wystąpić drobna różnica w odcieniu obrazu (między jednym ekranem, a drugim),
ponieważ bezbarwny materiał to pewien wyidealizowany twór, który w naturze występuje rzadko. MagicScreen Future
ma akurat zbliżony odcień do białego Reference White, ale nie jest identyczny. Tymi różnicami też nie ma jednak
sensu zaprzątać sobie głowy, ponieważ odcień podłoża koryguje się balansem bieli projektora. Przy profesjonalnej
kalibracji pomiary wykonywane są bezpośrednio ze światła odbitego od ekranu, więc wynikowy odcień wyjdzie zawsze
odpowiedni, bez względu na to jaka się wydaje jedna tkanina w stosunku do drugiej. Jedynym przypadkiem w którym
ekran mógłby coś faktycznie zepsuć z kolorami byłoby podłoże filtrujące pewne frakcje widma światła, ale tak
oczywiście nie jest w przypadku MS Future, ani w jakiegokolwiek innego ekranu z jakim miałem do czynienia. Dla
pewności jednak zamieszczam pomiar spektroradiometryczny jednego i drugiego ekranu: